Czas letni
Dzisiaj przestawiamy zegarki i czas będzie letni. Szkoda, że nie możemy czasu cofnąć i naprawić błędy albo zmienić bieg niektórych wydarzeń. Dotyczyłoby to wszystkich, a więc i polityków, decydentów, którzy najwyraźniej nie radzą sobie ze swoimi obowiązkami. Węgierski rząd szuka od jakiegoś już czasu kandydata na premiera. To już nawet przestaje być zabawne. Zachodzi obawa, że będą brali z łapanki, o ile nie zostaną rozpisane wcześniejsze wybory. Chce ich opozycja – czas pracuje zdecydowanie na jej korzyść – a za chwilę i sympatycy socjalistów też będą na nie nalegali, żeby uchronić swoich wybrańców od coraz większej klęski. Wszystko jedno, jak nazwiemy obecne zjawisko, ale dobrze nie jest. Każda strona już pokazała, co potrafi, a społeczeństwo ma dobrą pamięć. Chyba trzeba poczekać na nowe pokolenie, tylko, że czasu jest coraz mniej. A swoją drogą to może nie warto tych najlepszych wysyłać do parlamentu europejskiego na dobrze płatne stanowiska. Niech tutaj pokażą co potrafią. Jak narazie, to tylko czas letni jest pewny. Zacznie się za kilka chwil i mam nadzieję, że dla wszystkich przyniesie coś dobrego.
Z ostatniej chwili: Węgry będą miały premiera (ufff!) w osobie Gordona Bajnaiego (inicjały ma jak premier Wielkiej Brytanii. Czy to dobry znak?) Ale moża też już zacząć się bać najbliższych miesięcy (lat?), bo jego program ma tytuł: „Będzie bolało„. Znowu? Od kiedy tu miaszkam – no może za wyjątkiem kilku pierwszych lat, kiedy świat zewnętrzyn mnie nie bardzo interesował – cały czas żyjemy w okresie permanentnych reform. Ale nie pamiętam, żeby ktoś publicznie ogłosił: Skończyliśmy reformę taką a taką, która się powiodła. Ludzie, będzie się nam teraz lepiej żyło! A teraz na dodatek ma jeszcze boleć…
Kategoria: Yes, comment