maj 31st, 2020 by Małgosia
Pytanie z tych retorycznych: kto kradnie mój czas? No pewnie, że telewizja i internet, a dokładnie FB. Widzę, że poprzedni wpis pochodzi z 2016 roku i pamiętam, że wtedy obiecałam sobie, że nigdy więcej! Nigdy więcej nie dopuszczę do takich długich przerw, i co kilka dni mówiłam sobie: jutro. Jutro wezmę się za Magiel i nadrobię, przyspieszę, i takie tam. I co? Nico! Zawsze była jakaś wymówka. A ostatnia kompromitacja nastąpiła ostatnio: od połowy marca zamarło dotychczasowe życie i nie było – nie ma – już żadnej wymówki, żeby tu nie wrócić. A jednak. Jak się nie chce, to się nie chce.
Aż tu wczoraj obudziła się we mnie decyzja: teraz! Trochę potrwało przypomnienie sobie hasła, i jest OK. Może to dzień dziecka tak na mnie wpłynął, albo zimny, deszczowy ostatni dzień maja? Kto to wie?
A czas jest faktycznie szczególny. Moje pokolenie załapało się na coś niewyobrażalnego i niemożliwego: paraliż świata, a nawet Ziemi. Pośrednikiem jest Covid.
Od ostatniego wpisz wydarzyło się bardzo wiele. W wiekim skrócie: zmieniłam miejsce pobytu, powiększyła się rodzina, ale i z drugiej strony zmniejszyła. Dzieci zmieniały kilka razy miejsce zamieszkania, ale chyba już znalazły swoje miejsce na dłuższy czas. Tak samo Mandula zmieniała kilka razy przedszkole, ale jej seria się jeszcze nie skończyła. W pracy nastąpiła kolejna zmiana i można by powiedzieć, że tak zawsze było, ale jednak każda jest inna i niesie zupełnie nowe doznania i emocje. Teraz też tak jest. No, to chyba na piewrszy wpis po powrocie tyle wystarczy. I niczego nie obiecuję – znam siebie 🙂
Az okazji dnia dziecka, ku pamięci.
Kategoria: Blog, Gosia zawiera: no comments »
luty 7th, 2016 by Małgosia
Od dawna starałam się, i nadal staram, nie komentować wydarzeń politycznych. Ani na Węgrzech, ani w Polsce. Zajęło by mi to całe prywatne życie, tyle się dzieje. Ale dla przyszłych pokoleń muszę wspomnieć o klimacie, który według mnie zmienił się w 2015 roku. Doszło do ostatecznego – tak mi się dzisiaj wydaje – podziału społecznego, na obce, a nawet wrogie obozy. Najpierw na Węgrzech wygrani w wyborach wieszali wszelkie psy na przegranych i odrzekali ich od czci i wiary, a potem w Polsce. Jak to jest możliwe, że do pewnego dnia wszystko było złe, gorsze, okropne i haniebne, a na drugi dzień po wyborach wszystko ma się zmienić. To gdzie byli do tej pory krytycy i dlaczego nie potrafią współpracować? Odnosi się to wszystkich bez wyjątku opcji politycznych. Dlaczego nikogo nie stać na na przykład doecenienie u przeciwnika jakiejś dobrej decyzji lub słusznej ustawy. Czy wszystko trzeba wywracać do góry nogami, bo to „nie my zrobiliśmy”? I dlaczego trzeba wyzywać od najgorszych swoich oponentów? Słyszymy: mowa nienawiści. I owszem, istnieje, i nawet nie warto się spierać kto zaczął, bo nikt do tego nie dojdzie. Ale za to jest szansa na wieczną chwałę dla tego, kto ją spróbuje zakończyć. Szczerze zachęcam!
Kategoria: Blog, Świat zawiera: no comments »
styczeń 30th, 2016 by Małgosia
W 2015 roku spędziliśmy Boże Nardodzenie u mojej Mamy w Łodzi. Dla Manduli była to nie tylko pierwsza Gwaida u prababci, ale też pierwszy podróż zagraniczna. Wszyscy jakoś wytrzymaliśmy trudy podróży z przystankami u Kubiców i w słowackiej restauracji, która na Manduli zrobiła wielkie wrażenie. Ale i tak najfajniej było w Łodzi. A tu najlepszy dowód na współpracę pokoleń:

Jak widać obie panie są bardzo zadowolone. Prababcia i prawnuczka polubiły się. Również tego dnia Mama dostała laptop i powoli wdraża się w obsługę. Dzsiaj ma już internet i własny adres e-mailowy. Gratulacje.
A tu jeszcze Mandula pierwszy raz na śniegu. Już w Budapeszcie.

Kategoria: Blog zawiera: no comments »
grudzień 31st, 2015 by Małgosia
Tak, tym roku nie popisałam się pilnością. Owszem pojawił się nowy złodziej czasu, czyli Facebook, ale to marne tłumaczenie. A rok ten był wyjątkowy ważny moim życiu. A także życiu mojego kraju.
Przede wszystkim mój syn poślubił Agnieszkę. Uroczystość odbyła się ich domu we wsi Obudavar i było cudownie. Jak widać, byli już w trójkę.

No i największe wydarzenie: 18 maja 2015 roku urodziła się Mandula. Była spora i zdrowa. A tak rozwijała się w dotychczasowym swoim życiu:
tu ma 1 dzień
tu 1 tydzień
tu już praie 4 tygodnie

tu już 6 tygodni


pierwsze spotkanie z prababcią
ma 3 miesiące i doskonały humor
pierwszy posiłek od taty
i pierwsze skypowanie, kiedy tata pojechał do Łodzi.
Kategoria: Blog zawiera: no comments »
lipiec 2nd, 2015 by Małgosia
I cóż, nie dotrzymałam slowa. Znowu minęło wiwle miesięcy, a ja ani razu nie zajrzałam do WŁASNEGO BLOGA! Wstyd i hańba i nic na swoje usprawiedliwienie. Wstyd tym bardziej, że ostatnie miesiące to jeden z najważniejszych okresów w moim życiu. Wydarzyły się rzeczy epokowe, a ja milczę i nie zostawiam śladu dla potomnych. Ale po kolei. Nawet jak bić się w piersi to z klasą.
Kategoria: Blog zawiera: no comments »
październik 25th, 2014 by Małgosia
I jeszcze kilka słów do Gdyni. Odbył się pokaz specjalny odrestaurowanego, i co najważniejsze, skróconego Potopu Jerzego Hoffmana. Akurat 40 lat po wygraniu Gdyni. Pan Jerzy w świetnej formie i wielce zadowolony, bo z 5 godzin zostawił tylko (!) trzy. Szczerze mówiąc film się lekko dłużył. Po projekcji zapytałam dziewczynę z zagranicy, jak jej się podobał. Podobał się, chociaż trochę staroświecki, ale nie wiedziała dlaczego głąwny bohater co 15 minut zmieniał zdanie i przechodził na drugą stronę, a na końcu stał się bohaterem narodowym.
Ale wielką przyjmnością było oglądanie kunsztu polskich aktorów. Wszystkich bez wyjątku, nawet w dziesiątym planie. Może dlatego, że mieli co powiedzieć, a nawet kiedy milczeli, to grali. Dzisiaj moda się zmieniła i aktorzy przede wszystkim potrafią stać, patrzeć przed siebie i milczeć (gąównie w serialach). Może dlatego też każdy taki cymes jak Bogowie, w których gra nawet sala operacyjna i te wszystkie urządzenia, tak bardzo się podoba.
Kategoria: Blog, Świat zawiera: no comments »
październik 21st, 2014 by Małgosia
I znowu za nami festiwal filmowy w Gdyni. Znowu odnowiony, z nowym dyrektorem. I, jak to bywa, z dobrymi i gorszymi wspomnieniami filmowymi i nie tylko. Najpierw o filmach. Po raz pierwszy oglądałam filmy, które pokazują zupełnie dla mnie obcy świat i dylematy. Taka była Obietnica czy Hardkor disko. Przy czym ten drugi wciągnął mnie w swój świat, ale historia ucznia wykonującego wyrok na koleżance w Obietnicy zupełnie nie. Były filmy do oglądania, ale nie do zapamiętania, jak Zbliżenia, Kebab i Horoskop czy nawet Obywatel (a tu miałam wielkie oczekiwania, ale oprócz kilku scen, całość mniej przyprawia o zawrót głowy). I takie, o ktrych chętnie opowiadałam: Fotograf, Pod Mocnym Aniołem, Jeziorak, Jack Strong. No i oczywiście wydarzenia, czyli Miasto 44 i Bogowie. Miasto, które z pewnością lepiej będzie przyjęte przez młodszą widownię ujęło mnie rozmachem, którego tak często zazdrościmy w filmach amerykańskich ale i niezwykle sprawnie poprowadzoną historią. No i bezkonkurencyjni Bogowie. (Po raz pierwszy kapituła naszej nagrody jednogłośnie wskazała film do nagrodzenia!) Szłam na ten film i zastanawiałam się, jak można pokazać lekarza, starającego się o własnł klinikę, w sposób ciekawy. A tu takie zaskoczenie! Przez cały film kibicowałam Relidze – chociaż histrię znamy – żeby mu się udało. Tempo, postaci, realia, muzyka i oczywiście kreacje aktorskie z Tomaszem Kotem na czele – tak powinien wyglądać każdy film! Już po wyjściu z kina chciałam zobaczyć raz jeszcze, a przynajmniej rozmawiać o nim, pozostać w aurze tego filmu jak najdłużej. W konkursie głównym pokazano Sąsiadów i Oniricę, ale uważam, że dla nich powinno się znaleźć miejsce w drugiej, nowej sekcji Inne spojrzenie. Autorzy tych filmów pokazali właśnie swoje odrębne pojmowanie kina. A w sekcji Inne spojrzenie (dla mnie tytuł zawsze będzie się kojarzył z filmem Makka), ani Małe stłuczki, ani Heavy mental u mnie się nie obroniły. Za to wyjątkowo zabawne było Polskie gówno. Zabwne, a zarazem smutne.
Na tegorocznym festiwalu nie tylko ważne było to, jakie filmy wybrano do prezentacji, ale także jakich filmów nie uznano za ważne w tym konkursie. A goście zagraniczni często śledzą polskie projekty i chcieliby zobaczyć to, o czym ostatnio czytali. Nie wiem, dlaczego nie było Obcego ciała Zanussiego, Serca, serduszka Kolskiego czy Hiszpanki Barczyka, że o nie wspomnę o innych. Myślę, że szkoda, bo na filmy tych artystów czeka się z dużym napięciem. Czyżby były aż tak niskich lotów? Dlaczego zatem niektóre trafiły do Toronto?
I jeszcze rzecz warta wspomnienia: piękna wystawa międzynarodowych plakatów do filmów Andrzeja Wajdy. Tylko niektórzy wiedzą, jak wielka praca poprzedziła tę eskpozycję. Wielkie podziękowania zespołowi, który nad nią pracował!

Kategoria: Blog, Świat zawiera: no comments »
październik 2nd, 2014 by Małgosia
Tak, nie mam nic na usprawiedliwienie własnej winy. Winy zaniedbania tego bloga. I nie ma się co tłumaczyć pojawieniem FB w moim życiu, bo to się kupy nie trzyma. I chyba tak by trwało i trwało (byłam przekonana, że nikt nie zauważy mojej absencji), gdyby nie cztery osoby, które w ostanim czasie pytały, dlaczego nie ma nowych wpisów. I zorierntowałam się, że – hurra! – mam czytelników! A więc jednak warto, nie idzie to pisanie w sieć, i tyle go widzieli. Co więcej, trzeba lepiej zadbać o jakość, bo narazie, to jest tylko „jakoś”. Tak więc wyznaję skruchę i obiecuję poprawę. Obiecuję…
Kategoria: Blog zawiera: no comments »
marzec 2nd, 2014 by Małgosia
Amerykanie dołączyli do rodziny filmów o starszym pokoleniu, w wykonaniu starszych, sprawdzonych aktorów. Czterech głównych bohaterów, granych przez: Douglasa, De Niro, Kline i Freemana spotyka się po latach, na wieczorze kawalerski Douglasa, który wreszcie, po 70-ce zdecydował się ożenić z bardzo młodą partnerką. Każdy z nich ma swoje starcze problemy, o których bez przerwy nam przypomina, ale ciągłe nawiązywanie do np. prostaty i zapominania leków po jakimś czasie robi się nudne. Wiem, że ten film nie aspiruje do powtórki „Kac Vegas”, ale na Boga, mając takie nazwiska można było dać im ambitniejsze zadania. Bo ci aktorzy są i wspaniałymi komikami i tragikami, ale tutaj nie mieli okazji do przypomnienia się w wielkim stylu. W zasadzie każdy ich następny ruch jest przewidywalny i dlatego nużący. Oczywiście jest kilka zabawnych sytuacji i dobrych scen, ale czy to wystarcza? Ja nie wyszłam z kina w pełni zadowolona. No nic, czekam na film”Grundge match”, Legendy ringu, w którym – wraz z Sylwetrem Stallone powraca do roli boksera.
I jeszcze jedno: w Last Vegas jest polska niespodzianka. W epiodzie pojawia się Weronika Rosati, która jest milion razy ładniejsza od tych wszystkich Amerykanek. I zdolniejsza też.

Kategoria: Blog, Yes, comment zawiera: no comments »
marzec 2nd, 2014 by Małgosia
Oryginalny tytuł: The Lunchbox. I właściciwie to pojemnik na obiad jest głównym bohaterem i sprawcą wydarzeń. W Bombaju – o czym wcześniej nie wiedziałam – do perfekcji doprowadzono system rozwożenia posiłków w ciągu dnia. A chodzi o przeogramną ilość przewożoną n aspore odległości. Ta technika zafascynowała mnie najbardziej w tym filmie. Ale przecież nie o obiadki chodzi. Mamy zaniedbywaną przez męża żonę, która stara się ratować związek dzięki nowym przyprawom, ale przygptpwany przez nią obiad trafia do innego mężczyzny. Starszego, sfrustrowanego urzędnika przed emeryturą. I tak rozpoczyna się ich korespondencja „pudełkowa”. „Smak curry” to film miły, powolny, ale nie nudny, powoli pozwalający mieć nadzieję na spotkanie tych dwojga. Ale gdy ma dojść do pierwszej konfrontacji, mężczyzna rejteruje na widok młodej, pięknej kobiety (jak sam mówi: starzy ludzie nawet inaczej pachną, a co dopiero wyglądają). Są jednak sobie potrzebni, a to to, co zaczęło się między nimi listownie musi mieć swój koniec w spotkaniu. Tylko tego nie doczekamy, ale nie ma takiej potrzeby. Wiemy, co sią może zdarzyć i tu wiekie dzięki dla reżysera, że zostawia otwarty koniec, który każdy widz wypełni po swojemu. W moim wydaniu nastąpi cudowny happy end.

Kategoria: Blog, Yes, comment zawiera: no comments »