Głęboka klasa
Cóż to był za wieczór! Koncert Deep purple w Budapeszcie wart wszystkie pieniądze. To już moje trzecie spotkanie z nimi i każde inne. Pierwszy, a latach osiemdziesiątych – oszałamiające, że w ogóle możliwe i dynamiczne. Z radości i dzięki dobrej kondycji wyskakane i wytańczone. Drugie, w latach dziewięćdziesiątych – rodzinne – z bratem i Grzesiem – przekazujemy tradycję. I to trzecie, teraz – z samym Grzesiem – spokojniejsze, klasyczniejsze ale z jaką klasą! Dobrze, że nie oczekiwałam od starszych panów poweru jak w czasach ich młodości. To i zawodu nie było. Gdy grali starszą klasykę nie silili się na osiąganie górnych rejestrów i fajerwerków na scenie, bo nie daliby rady i popadli w śmieszność. A tak, szlachetnie, z uśmiechem na ustach po prostu zrobili to w nowej wersji i bardzo dobrze. Nowe kawałki – urocze, choć momentami mroczne. I piękny utwór dla Johna Lorda. Dostałam moc energii na wiele dni. Dzięki głównie Mikołajowi za ten piękny prezent.
Kategoria: Gosia