Fajny film wczoraj widzialam: Cockpit
Tym razem była to szwedzka wersja – a właściwie kombinacja – dwóch filmów amerykańskich: Tootsi (1982) i Pani Doubfire (1993). Bardzo zgrabna, osadzona we współczesności i warunkach skandynawskich historia ojca bogatej, ustabilizowanej rodziny (główny bohater ma dopiero 37 lat!), pilota, który nagle traci pracę i rodzinę. Głópia żona, która chyba od dawna czekała tylko na okazję, odchodzi od bezrobotnego z nieidomym synkiem. A że skandynawski sytem opieki rodzicielksiej jest bardzo surowy ojciec nie tylko musi znaleźć pracę, ale i mieszkanie w zacnej dzielnicy Sztokholmu. W tym czasie była żona znajduje sobie nowego sponsora w wieku własnego dziadka, ale za to bardzo majętnego. Oczywiście pracy dla pilotów brak, ale zdesperowany młody człowiek o imieniu Valle zgłasza się jako pilotka do tanich linii lotniczych, które chcą być poprawne politycznie i przestrzegają kwot na zatrudnianie kobiet. Robotę dostaje, a my już wiemy, że będą kłopoty. Szczególnie kiedy pojawia się przepiękna koleżanka z pracy i drugi pilot, któremu jak wieść gminna niesie, żadna się nie oparła. Valle jako Maria jest badrzo atrakcyjny, a o koleżance z parcy okazuje sią, że jest bisex i właściwie kobiety też ją pociągają. Warto tu wspomnieć o zapleczu rodzinnym bohatera: siostra jest wojującą feministką, nieudolną pisarką szukającą temeta do książki, którą ma lada chwila oddać, ale jeszcze nie napisała ani słowa, i która facetów ma za nic, a właściwie jeszcze gorzej. Valle wprowadza sią do niej, bo nie ma wyjścia, ale doznaje wielu upokorzeń. jest też matka, ktąra po latach okazała sią lesbijką i właśnie szykuje się do własnego ślubu, ale przepbranego syna, którego też ma za nic, nie rozpoznaje, natomiast absolutnie akceptuje jego damskie wcielenie, czyli Marię. Członkowie rodziny i znajomi są dla siebie niemili, wręcz odnoszą się do siebie ordynarnie. Cała ta menażeria wydaje się nie być niczym nadzwyczajnym dla otoczenia. Pełna tolerancja. Punktem zwrotnym w tej historii jest jednak fakt, że Valle – Maria nie sprawdził się zawodowo. Spanikował w trudnej sytuacji i okazał się kiepskim pilotem. najpierw wykorzystał tę sytuację na swoją korzyść, ale kiedy szydło wyszło z worka musiał się do wszystkiego przyznać. I wtedy, chociaż wszyscy się odsunęli, zaczął się zachowywać jak prawdziwy facet. Naturalnie nie obyło się bez wyjaśnień i problemów, ale potem żyli długo i szczęśliwie.
Właściwie można by uznać Cockpit ( w węgierskim tłumaczeniu: Pomadka, latanie itd.!) za sztampową, ograną historyjkę. Ale ten film ma jakiś urok, nie jest nachalny i do końca pozostaje lekki powiew cudownej Skandynawii.
Kategoria: Gosia, Yes, comment