Sezon wigilijny
Jestem absolutnie za organizowaniem spotkań wigilijnych, które są wyłącznie domeną polską i są bardzo, ale to bardzo potrzebne. Może nie wszystkim, ale chyba większość czeka na nie przez cały rok. Chociażby dlatego, że wielu z nas żyje w pojedynkę i nie ma z kim podzielić się opłatkiem lub po prostu powiedzieć wesołych świąt. Nie ma tego kogoś, kto by zrozumiał i odczuł, ile wspaniałych wspomnień się za tym kryje. A poza tym jest to okazja do spotkania dawno niewidzianych znajomych. Tak było i dzisiaj, w ambasadzie, na tradycyjnym spotkaniu opłatkowym. Spotkałam po długim czasie znajome z Pécs, Szentendre, Debreczyna, a nawet z Budapesztu. I poznałam wspaniałą osobę, Anię, która dzisiaj otrzymała obywatelstwo polskie i bardzo to przeżywała. Tak zwyczajnie, bo dla niej bardzo ważne. Były miłe słowa, prezenty i rozmowy oraz wspaniałe polskie przysmaki, które wyszły spod ręki niezastąpionego Leszka. I nie jest wtedy ważne, kto z kim i dlaczego. I nie trzeba wspominać o nadchodzących wyborach, ani chwalić tylko niektórych, wybranych, bo wszyscy są tak samo ważni. Warto zastanowić się natomiast, że kiedy mówimy o wzajemnej pomocy i zrozumieniu, to już wypowiadając te słowa należy je wprowadzać w czyn. Same słowa pozostaną puste i szybko odejdą w niepamięć. A każde miłe spotkanie towarzyskie jest po stokroć ważniejsze od niejednej poważnej imprezy.
Tych spotkań w sezonie przedsświątecznym będzie jeszcze kilka i mam wielką nadzieję, że będą one wielką radością dla wielu z nas.
Alleluja!
I jeszcze jedno: pamiętanie o drugiej osobie to nie jest przypomnienie sobie o niej od czasu do czasu, to jest stała troska, wspomaganie w trudniejszych chwilach, a nawet i w tych dobrych, żeby mieć z kim się naszym szczęściem podzielić.
Kategoria: Apolonia W.