Pożegnanie z woreczkiem
Tym razem bardzo osobista refleksja. Możnaby powiedzieć, że już bardziej wewnętrzna nie mogłaby być. Rozstałam się z woreczkiem żółciowym; pewnie nie był już potrzebny. Trochę czuję się jak weteran wojenny z czterema postrzałami w brzuch. Ale najbardziej interesujące dla mnie było to, że po raz pierwszy byłam w szpitalu i to jest zupełnie inny świat. Wchodzi człowiek z nazwiskiem i chorobą a po chwili jest już numerem i nazwą schorzenia. No i te koleżanki, które cały czas dają dobre rady (czasami są lepsze od lekarzy) i ta wspólnota, która zawiązuje się w mig i trwa aż do opuszczenia sali. I w ten sposób mam nowe znajome: Erzsi, Sára i druga Erzsi, które są fantastycznymi kobietami; matkami i babciami, często po przejściach, o jakich nigdy nie słyszałam.
Kategoria: Gosia
grudzień 26th, 2010 at 8:59 pm
Czesc Woreczek:):), a co oprocz woreczka u Ciebie? Pozdrawiam, Wojtek