Gdynia 2009
I znowu festiwal w Gdyni mamy za sobą. Tym razem pogoda była boska, coraz więcej znajomych i dużo oglądania. Nawet hotel był w porządku, a szczególnie śniadania. Filmów było tak dużo, że wielu nie udało mi się zobaczyć. A podobno szczególnie mocna była konkurencja w kinie niezależnym. Bezsprzecznie najbardziej podobał mi się film Rewers (oraz jego reżyser, debiutant Borys Lankosz), który miałam szczęście zobaczyć jako pierwszy, i każdy następny mierzyłam według niego. Dużo przyjemności dał Wszystko, co kocham Jacka Borcucha, Wojna polsko-ruska Xawerego Żuławskiego, Galerianki Katarzyny Rosłaniec. Trudne i bolesne tematy pojawiły się w Domu złym, Świnkach i Enenie. Były filmy z dużym, ale niewykorzystanym potencjałem, jak Operacja Dunaj czy Ostatnia akcja. Ale były też rozczarowania: Janosik, Moja krew czy Nigdy nie mów nigdy. Wspaniała była wystawa poświęcona Romanowi Polańskiemu, którą przygotowali wspaniali kuratorzy z Muzeum Kinematografii oraz spotkania z kolegami z innych krajów. A cała oprawa festiwalu, jak zwykle. I mało czasu na inne rozrywki, ale w końcu zadanie polegało na oglądaniu filmów. Podobno w przyszłym roku festiwal odbędzie się w maju i pod nowym kierownictwem. Ciekawe, co jeszcze nowego nas spotka…
Kategoria: Świat