Film – nasze podwórko

wrzesień 26th, 2013 by Małgosia

Dwa newsy ze swiata filmu:

1. W tym samym czasie w kinach bedzie „Walesa” A. Wajdy i „Ambassada” J. Machulskiego. W obu kluczowe role gra Robert Wieckiewicz: Walese i … Hitlera. Jestem pewna, ze obie doskonale, bo to wielki aktor.

http://www.youtube.com/watch?v=LaUvkbX5zHg

2. Drugi dubel moze sie przydarzyc na rozdaniu oscarów. jezeli wszystko dobrze pójdzie to i Wajda i Holland moga byc nominowani do tej nagrody z tego prostego powodu, ze „Walesa” jest naszym kandydatem, a „Gorejacy krzew” moze reprezentowac Czechy. tego jeszcze nie bylo!

http://www.youtube.com/watch?v=aj3J4FMvWrs

 

Kategoria: Blog, Yes, comment zawiera: no comments »

Gdynia 2013 – Chce się żyć!

wrzesień 23rd, 2013 by Małgosia

Gdynia38

Po tegorocznej Gdyni chce się żyć, żeby doczekać kolejnych, tak udanych festiwali i zobaczyć kolejne polskie filmy.

Już przed Gdynią mówiono, że tak silnego festiwalu już dawno nie było. I faktycznie, przyjemnością było oglądanie filmów, a jury miało trudne zadanie obdzielenia nagrodami. Tym bardziej, że kilka filmów miało już na koncie nagrody zebrane w świecie. Osobiście uważam, że niesłusznie pominięto w werdykcie Dziewczynę z szafy, Drogówkę (nagroda za montaż) i Imagine (nagroda za dźwięk). Ale głównie emocje wśród widzów wzbudzały domysły, kto będzie głównym wygranym. I ja miałam z tym problem, bo aż trzy filmy były moimi faworytami, i wszystkie dostały w końcu najwyższe noty, choć nie w takiej kolejności, o jakiej myślałam.

Filmem, który najbardziej pozostał we mnie jest W imię… Małgośki Szumowskiej. Może to wynik chwilowego nastroju lub wypoczętego umysłu (oglądałam o 9 rano), ale ta historia poruszyła mnie najmocniej. I co ciekawe wcale nie ze względu na „skandalizujący” wątek miłosny księdza Adama. Historia jest tak spójnie opowiedziana, że inne preferencje bohatera odebrałam jako rzecz najbardziej naturalną na świecie. Po prostu Adam porywa mnie ze sobą od pierwszej do ostatniej minuty i nie ma nic zbędnego w tej historii, choć czasami ocierałam się o zbytnią dosłowność (on Adam, ona – Ewa, on uczy go pływać, jakby podczas chrztu, taniec po pijanemu z fotografią papieża, itd.). Jest  przeraźliwie samotny i pogubiony, i nie ma się do kogo przytulić. A najsmutniejsza jest scena w kościele, gdy pyta, czy może się wyspowiadać, a sprzątaczka odpowiada, że nie, bo przecież jest sprzątanie!!! I dopiero przyjazd chłopaka uspokaja mnie, bo widać szansę na chwilę miłości i bliskości.
http://www.youtube.com/watch?v=wu9rh2ZGq64

Drugim, również cudownym przeżyciem filmowym był obraz Macieja Pieprzycy Chce się żyć. I tutaj także widać przede wszystkim wspaniałą kreację aktorską Dawida Ogrodnika. Niby film jest o czymś innym, niż „W imię…”, ale czy na pewno? Samotność, nierówna walka ze światem, podatność na ludzkie słabości – ale jakie nałogi może mieć niepełnosprawny – może podglądać damskie biusty. I w końcu wygrana, jaka by nie była. Piękny, wzruszający i mądry film, który ma misję poprawienia naszego widzenia innych ludzi. I chociaż nie uniknęłam porównania z Moją lewą nogą (jeden z moich ulubionych filmów) to jednak to film Pieprzycy wyszedł obronną ręką.
http://www.youtube.com/watch?v=qHZo0LMBOw4

I wreszcie trzeci z najlepszych – według mnie – tytułów: Ida. Film mocny ubóstwem środków, magią obrazów i mocą aktorek. Urok tego filmu nie był dla mnie oczywisty od pierwszego kadru, wchodziłam w niego z mozołem i powoli. Ale za to później jaka przyjemność! I słuszna nagroda główna. http://www.youtube.com/watch?v=3B51y2DJWvQ

Bardzo czekałam na Papuszę Krauzów. Perfekcyjne obrazy i muzyka zostaną na długo, sama historia – chyba jednak nie. Najbardziej w „Papuszy” zabrakło mi Papuszy, kobiety i poetki, jej wierszy. Owszem, poznałam jej świat, ale czy poznałam i ją? Chyba nie. Natomiast wielkie podziękowania należą się twórcom za wybór opcji czarno-białej, na przekór temu, że krajobraz cygański kojarzy się z orgią kolorów i barw.

Dużą przyjemnością była Dziewczyna z szafy,  http://www.youtube.com/watch?v=kjUSgxOjcyg , Drogówka  http://www.youtube.com/watch?v=p-hyCMxuDCY i Imagine  http://www.youtube.com/watch?v=Q4CThklYtFo. Pierwszy z nich, magiczny, drugi – po prostu Smarzowski, czyli świetny, a trzeci to kolejny doskonały Jakimowski. Zabrakło dla nich nagród z wyższej półki, ale widzowie długo będą je pamiętali. Kolejne miłe wspomnienia to Miłość Fabickiego i  Płynące wieżowce Wasilewskiego, oba o trudnym zdobywaniu i utrzymaniu miłości, o spojrzeniu w głąb samego siebie. Niby zwykłe tematy, ale jakże ważne, żebyśmy mogli normalnie funkcjonować.

Najmniej urzekły mnie Bejbi blues i Układ zamknięty, a pomyłką były Nieulotne i Ostatnie piętro. I dla pełnego obrazu trzeba wspomnieć o filmie Jacka Bromskiego Bilet na księżyc, który jako jeden z niewielu reprezentował kino rozrywkowe i w takim sensie nie zawiódł, ale i nie powalił na kolana.

Oczywiście wszelkie oceny, to wypadkowe indywidualnych gustów, a z tymi się nie dyskutuje. Pewne jest natowmiast, że w tegorocznych filmach, jak nigdy dotąd, silna jest obecność bohaterów niepełnosprawnych (Chce się żyć, Dziewczyna z szafy, Imagine, W imię…, Miłość) i mocno pogubionych. Reżyserzy polubili długie sekwencje, bohaterowie znacząco się namyślają nad wypowiedzeniem kolejnych kwestii i nie gardzą seksem. Nie było historycznych fresków i podniosłych klimatów. Teraz przyjdzie czas na Wałęsę, który będzie nas reprezentował w wyścigu do oscara. Aż szkoda, że tego filmu w Gdyni nie było. Był natomiast pokaz Wenus w futrze Romana Polańskiego – czysta filmowa przyjemność; mądra w całej swej subtelności i skromności. Tak, jak jej autor. I po to warto było pojechać do Gdyni.

Polanski-Gdynia

 

foto: Grażyna Wanat

Kategoria: Blog, Yes, comment zawiera: no comments »

Fajny film wczoraj widziałam: Song for Marion

wrzesień 1st, 2013 by Małgosia

Tym razem zostawiłam tytuł oryginalny, bo węgierski brzmi identycznie, a z polskim („Zakochany zrzęda”) nie jestem pogodzona.  Owszem, taki jest główny bohater, ale na film o takim tytule chyba bym się nie wybrała. No, ale do rzeczy: jest to kina z tak obecnego ostatniona na ekranach nurtu  emeryckiego (jak widać przodują w tym Anglicy), ale nie w konwencji komedii. Dramat człowieka, który towarzyszy odchodzeniu żony i nie potrafi sobie z tym poradzić. Nie ma co prawda mowy o wcześniejszych latach tego zacnego małeństwa, ale mogę sobie wyobrazić, że może nie są idealną parą, ale mężczyzna nie potrafi żyć bez swojej parteerki. To ona dbała o jego terminy, podawał herbatę i doradzała jakie koszule powinien kupić. Tym bardziej bolesny robi się ten ostatni wspólny etap życia. Tym bardziej, że Artur (Terence Stamp) faktycznie jest nie do zniesienia: skłócony z synem, nie lubiący ludzi i najmniejszych nawet zmian, bardzo konserwatywny (spotkanie z kumplami zawsze mui być). Słowem stary tetryk, którego nikt, opócz Marion nie byłby w stanie znieść, a on kocha ją do szaleństwa. I ona, Marion, otwarta na świat i ludzi, uśmiechnięta i radosna, żpiewa w lokalnym chśrze emerytów i szykuje się na wielki występ. I to jest najpiękniejsza scena w filmie. Ona śpiewa swoją ostatnią piosenkę w życiu; przed publicznością, ale tylko dla niego. Piękna rola Vanessy Redgrave tu dobiega końca. I mam o to żal do reżysera, bo chciałabym Vanessy więcej, bo to ona jest mi potrzebna i bez niej film – mimo, że biegnie w kierunku optymistycznego zakończenia – to już nie to samo. Nie do końca przekonuje mnie przemiana Artura, choć muszę przyznać, że tak charyzmatycznej, pięknej męskiej twarzy dawno nie widziałam. Według mnie jest to film, który moża obejrzeć nie dla historii, czy wygłupów starszych ludzi (alleluja!), ale właśnie dla tych cudownych aktorów.

Songformarion

Kategoria: Blog, Yes, comment zawiera: no comments »

In memoriam: Mrożek

sierpień 28th, 2013 by Małgosia

Odszedł Sławomir Mrożek, autor – legenda. Jestem pewna, że każdego dnia, w jakimś zakątku Ziemi choć jeden teatr gra „Mrożka”. Miałam to wielkie szczęście, że spotkałam pana Mrożka, rozmawialiśmy (tak, naprawdę!), jechaliśmy razem samochodem, a nawet byliśmy na koncercie węgierskiego barda Tamása Cseha. I często przypominam tamtem czas, bo dla mnie był szczególny. Czułam, że jestem w towarzystwie kogoś niezwykłego, a najbardziej, kiedy obydwoje milczeliśmy. To milczenie to była wielka przyjemność.

mrozek (zdjecie wlasne)
Dla wspomnienia po tamtym spotkaniu pozwalam sobie przytoczyć dwa krótkie teksty (za „Tygodnikiem Powszchnym”), których czytanie sprawia mi wielką frajdę. Pierwszy nawiązuje trochę do nie tak dawnej mojej rozmowy z synem, który zapytał:
Czy oprócz nie-dźwiedzia istnieje także tak-dźwiedź?
A druga jest mi prostu zwyczjanie bliska i swojska…

Niedźwiedź

Kto dzisiaj się fotografuje z niedźwiedziem, nawet w górach? Były czasy, kiedy w górskich miejscowościach wypoczynkowych niedźwiedź jako partner do wspólnej fotografii był bardzo poszukiwany przez turystów i wczasowiczów. Oczywiście nie był to prawdziwy niedźwiedź, ale wspólnik ulicznego fotografa, ubrany w skórę niedźwiedzia.
Był taki fotograf z niedźwiedziem w Zakopanem, znanej polskiej stacji klimatycznej. Można ich było spotkać na Krupówkach, głównej ulicy Zakopanego.
Pewnego razu przyjechał do Zakopanego Jean-Paul Sartre, wielki filozof francuski, szedł Krupówkami i potrącił niedźwiedzia niechcący.
– Pardon, Monsieur – przeprosił go grzecznie.
– Nie żaden Monsieur, ty gnojku – odpowiedział niedźwiedź, który był nieco podpity. – Tylko przepraszam cię, misiu. Nie wiesz, że „être c’est paraître”?
Wtedy Sartre doznał olśnienia i sformułował swoją słynną tezę:” Być to znaczy wyglądać”. Najwyższy już czas, żeby opinia światowa dowiedziała się, kto był jej właściwym twórcą: skromny, nikomu w kołach intelektualnych nieznany pomocnik ulicznego fotografa z Zakopanego, niewątpliwie Polak.
Zbyt często geniusz Polaków bywa zapoznany.

Pomyłka

Byłem zakochany. I wszystko wskazywało na to, że nie bez wzajemności. Byłem więc szczęśliwy.
Ale nie dowierzałem własnemu szczęściu. Bowiem nie miałem zbyt wielkiego mniemania o sobie i nie mogłem uwierzyć, aby mnie kochano takim, jakim jestem.
Przede wszystkim nie podobała mi sią moja łysina. Pewnego razu znalazłem w gazecie ogłoszenie. Instytut Dermatologii obiecywał łysym bujne owłosienie, jeżeli poddadzą się odpowiedniej kuracji.
Kuracja okazała się kosztowna, ale skuteczna. Jakże dobre było moje samopoczucie, gdy przyszedłem na spotkanie z ukochaną – już nie łysy, ale przeciwnie.
Oczekiwałem, że rzuci mi się w ramiona. Nic podobnego. Usiedliśmy na ławce w parku. Wieczór był majowy, pachniały bzy, świecił księżyc w pełni. Przez chwilę panowało milczenie.
– Wiesz, co lubiłam w tobie najbardziej? Gdy księżyc w pełni odbijał się w twojej łysinie. Byłeś wtedy tak romantyczny…
Rozstaliśmy się wkrótce. Okazało się, że na zawsze.

Kategoria: Gosia zawiera: no comments »

Jędrusik, Figura, …

lipiec 28th, 2013 by Małgosia

Ostatnio czytałam wywiad z katarzyną Figurą, która gra spektakl o Kalinie Jędrusik. Faktycznie, musi jej być dobrze w tej roli. Powiedziała też, że nie widzi w kolejnym pokoleniu aktorki o takim emploi i seksapilu. A ja myślę, że mamy kandydatkę. To Joasia Kulig. ma szanse wyrosnąć, a może nawet przerosnąć swoje poprzedniczki. Bardzo jej tego życzę. Jest bardzo zdolna, młoda i piękna.

joasia-kulig

Kategoria: Gosia zawiera: no comments »

Fajny film wczoraj widziałam: x3

lipiec 21st, 2013 by Małgosia

Nie, to nie tytuł filmu, ale w ostatnich dniach przytrafiły mi się aż 3 tytuły, które jako tako zasługują na wspomnienia (dwa inne, niestety wcale nie).
Po pierwsze, to wyjście z dziećmi do kina na „Iluzję„, czyli  film rodzinny, rozrywkowy, bez głowienia się nad bardziej skomplikowanymi (albo wręcz banalnymi) zagadkami egzystencjalnymi. I udało się: dobry film rodzinny i rozrywkowy i aktrakcyjny zarówno aktorsko, jak i technicznie. Poza tym lubię filmy o iluzji i magii, która jest dla mnie niepojętą dziedziną, i nad zagadkami której nigdy się nie zastanawiałam, chcąc, żeby pozostała właśnie taka zagadkowa. Oczywiście w kinie dochodzą tricki filmowe i jeszcze więcej jest możliwe i tak jest fajnie. Morgan Freeman jest już zdecydowanie starszym aktorem, a znowuż Wood Harrleson jakby młodniał. I pointa też jest w porządku. Za jakiś czas z przyjemnością obejrzą drugi raz, bo warto.

iluzja-pl

Dwa następne filmy… jakby wzbudziły entuzjazmu mniej. Może dlatego, że nie są „pierwszej młodości”, mają już po 2 i 3 lata. 

Histeria” – bo chciałyśmy obejrzeć komedię europejską, a najlepiej angielską, na kolana nie powaliła. Ot, taka sobie historyjka, jakich wiele, z tym, że jednym z tematów i oczywiście rekwizytów, jest wibrator. Najzabawniejsze było, w jaki sposób powstał, i że wynalazł go przez przypadek gentelmen, którego gra (świetnie ucharakteryzowany) Rupert Everett – zdeklarowany gej, co dodaje uroku całej sprawie. Niestety, poza tym wszystko jest do końca przewidywalne i o letniej temperaturze.
histeria-pl         veronika-postanawia

I ostatni tytuł to „Weronika postanawia umrzeć„. I już widać skalę moich zainteresowań, można by powiedzieć od Sasa do Lasa. I tutaj drugie rozczarowanie. Nie, nie powiedziałabym, że jestem fanką Cohelo i ekranizacja zawiodła moje oczekiwanie, bo nie jestem. Nawet tej książki nie czytałam, ale po filmie tym bardziej nie przeczytam. Jaki banał! Kiedyś zobaczyłam, że Cohelo pisze dla jednego z miesięczników lub tygodników i przeczytałam kilka takich takstów. No właśnie, zobaczyłam je teraz na filmie. Coś do zobaczenia i zapomnienia, bez potrzeby magazynowania. Tak więc tyle już i tak wystarczy.

 

Kategoria: Gosia, Yes, comment zawiera: no comments »

PL w HU, 2.

lipiec 20th, 2013 by Małgosia

Z wielką przyjemnością podaję dalej:

Dzień Dobry!
Informujemy wszystkich rodaków, zwolenników polskiej gastronomii, że otworzyliśmy nowy polski sklep rybny delikatesowy o nazwie „Dwa Bratanki”.Sklep znajduje się w XVI dzielnicy, na Rynku Sashalmi, adres: Budapest XVI, Sashalmi tér 1/11. 80% produktów naszego sklepu pochodzi z Polski. W asortymencie posiadamy polskie ryby wędzone: makrela, szprotka, łosoś, pstrąg, sledź, węgorz itp., różne sałatki rybne o 16 smakach np. śledź w sosie koperkowym, musztardowym, z cebulką, tatarski. Poza tym pasztety, polskie konserwy rybne. Uzupełnieniem asortymentu są grzyby suszone i marynaty z polskich grzybów.
Zapraszamy wszystkich do odwiedzenia naszego sklepu.
Z poważaniem: Metes GyörgywłaścicielKismegyer-Tápió Kft.

piac4

Kategoria: Apolonia W., Blog zawiera: no comments »

Narodowa Trafika

lipiec 18th, 2013 by Małgosia

Już wczeżniej powinnam powiadomić wszystkich polskich znajomych – palaczy – o tej rewolucyjnej zmianie. Otóż od kilku dni na Węgrzech wyroby tytoniowe są dostąpne jedynie w specjalnych sklepach o nazwie Nemzeti Dohanybolt, czyli Narodowe Trafiki. Wszystkie sklepy mają taki sam design:

nemzeti-dohany
Prawda, że łatwy do zapiętania? Wstęp od lat 18, co trochę przypomina sexshopy. Ale skoro uznano, że palenie jest tak samo szkodliwe, jak szalony sex, to trzeba się z tym pogodzić. Czyli: nie dostaniecie już papierosów na stacjach benzynowych, w marketach czy sklepach spożywczych. Tylko w tych wyjątkowo tajemniczych miejscach.

Kategoria: Blog, Świat zawiera: no comments »

Ciężkie czasy

lipiec 16th, 2013 by Małgosia

Staram się nie pisać o polityce, ale czasam człowieka ponosi, albo refleksja, która się nasuwa po usłyszeniu jakiejś wiadomości, jest tak silna, że chce się zareagować. A wiadomości były dwie: w Hiszpanii ujawniono aferę korupcyjną na najwyższym szczeblu, a na Węgrzech, dość małe miasto dostanie ok. 150 tys. euro na budowę nowego stadionu. W zasadzie nic nowego, ale jak pomyślimy, że ani Hiszpania, ani ten stadion nie jest odosobnionym przypadkiem korupcji i rozdawnictwa, to już kontekst robi się o wiele szerszy. Czy naprawdę w tak ciężkich dla wielu ludzi czasach chciwość i bezmyślność ludzka musi być tak wielka? Czy nie można by powstrzymać tych procederów? Co by było, gdyby – chociaż wiem, że to nie będzie popularne – przez jakiś czas umówić się, że nie będziemy popierali spraw, które nie należą do kategorii pierwszej potrzeby, a ujawnione przypadki korupcji skończą się oddaniem zagrabionych pieniędzy? Jest ciężko, czasy są trudne ale ciągle zachowujemy się tak, jakby to nas nie dotyczyło. Czy człowiek nie jest najważniejszy, a miłość bliźniego do niczego nie zobowiązuje? Czy nie razi naszego sumienia ubóstwo sąsiada albo świadomość, że moglibyśmy coś dla innych zrobić, ale raczej milczymy lub myślimy tylko o swoim luksusie? Czy właśnie teraz państwo nie powinno pokazać swojej opiekuńczej roli w każdym jednym przypadku? A co ja mogę zrobić dla drugiego człowieka? Mądrze zrobić, żeby choć na chwilę poczuł, że ktoś się troszczy i nie jest obojętny. Nie mam pojęcia, ale muszę zacząć od siebie. przynajmniej dla siebie.

Kategoria: Blog, Świat zawiera: no comments »

Fajny film wczoraj widziałam: Hitchcock

lipiec 14th, 2013 by Małgosia

Trochę z opóźnieniem, ale nie sugerowana żadnymi komentarzami obejrzałam w doborowym towarzystwie „Hitchcocka”. Pierwsze wrażenie: to bardziej film o jego żonie. Spokojne, zorganizowanej, mądrej życiowo Almie Reville. W tej roli moja ulubiona Helen Mirrer. (Nawet gdyby zagrała ogryzek od jabłka byłaby doskonała.) jeżeli ktoś nie zna filmu „Psychoza” to przyjemności ma o wiele mniej. Co rusz pojawiają się istotne odniesienia i okoliczności powstawania tego filmu. A do tego ta cudwona formuła, przypominająca dawno temu emitowany w telewizji cykl „Alfred Hitchcock przedstwia” z niezapomnianą muzyczką i odautorskim komentarzem Alfreda. Film może nie jest dziełem epokowym, ale ja chyba lubię filmy o powstawaniu filmów i miałam dużą przyjemność w obserwowaniu, jak rodziła się „Psychoza”. I ten miły akcent na końcu filmu: Alfred żegna się z widzami i zastanawia się, czy znajdzie dobry temat do kolejnego filmu, a na jego ramieniu siada na chwilkę kruk. Pyszne! Choć może dla niektórych zbyt oczywiste, ale jednak bardzo na miejscu.
hitch.jpg

Kategoria: Blog, Yes, comment zawiera: no comments »