Fajny film wczoraj widziałam: Last Vegas
Amerykanie dołączyli do rodziny filmów o starszym pokoleniu, w wykonaniu starszych, sprawdzonych aktorów. Czterech głównych bohaterów, granych przez: Douglasa, De Niro, Kline i Freemana spotyka się po latach, na wieczorze kawalerski Douglasa, który wreszcie, po 70-ce zdecydował się ożenić z bardzo młodą partnerką. Każdy z nich ma swoje starcze problemy, o których bez przerwy nam przypomina, ale ciągłe nawiązywanie do np. prostaty i zapominania leków po jakimś czasie robi się nudne. Wiem, że ten film nie aspiruje do powtórki „Kac Vegas”, ale na Boga, mając takie nazwiska można było dać im ambitniejsze zadania. Bo ci aktorzy są i wspaniałymi komikami i tragikami, ale tutaj nie mieli okazji do przypomnienia się w wielkim stylu. W zasadzie każdy ich następny ruch jest przewidywalny i dlatego nużący. Oczywiście jest kilka zabawnych sytuacji i dobrych scen, ale czy to wystarcza? Ja nie wyszłam z kina w pełni zadowolona. No nic, czekam na film”Grundge match”, Legendy ringu, w którym – wraz z Sylwetrem Stallone powraca do roli boksera.
I jeszcze jedno: w Last Vegas jest polska niespodzianka. W epiodzie pojawia się Weronika Rosati, która jest milion razy ładniejsza od tych wszystkich Amerykanek. I zdolniejsza też.
Kategoria: Blog, Yes, comment