Fajny film wczoraj widziałam: zaległości węgierskie
„Wielki zeszyt” – Janos Szasz w najlepszym wydaniu. Nie byłam fanką mrocznych historii Szasza, ale mimo to wybrałam się na ten film, i mocno rozczarowałam. Pozytywnie.Nie pamiętam, kiedy widział tak okrutnie pokazaną wojnę, jak w tym filmie poprzez opowieść o dwóch braciach, nastolatkach, którym matka wywozi na czas wojny do babci na wieś.Wspaniałe kreacje bliźniaków i babci! Powoli, ale skutecznie, nastolatkowie oswajają wojnę i próbują dopasować się jak najlepiej do otaczającego świata. Ich kameralna walka o przetrwanie robi ogromne wrażenie. Wspaniały, mądry film, nie epatujący specjalnymi efektami, a wywołujący ciarki u najbardziej zatwardziałych widzów.
I drugi tytuł: „Niebiańska zmiana”(Isteni muszak). Jak dobitnie powtarzał dziennikarz jednej z węgierskich gazet: film oparty na wydarzeniach w Polsce sprzed kilku, kiedy to wybuchł skandal w pogotowiu w związku z podejrzeniem o uśmiercanie chorych w karetkach. (Powstał wtedy polski film „Łowcy skór”, a ostatnio nawet litewski). Jak widać temat nośny, ale -podobnie jak w polskim wydaniu – film słaby, nierówny. Niektórzy okrzyknęli już debiutującego reżysera węgierskim Tarantino (mam nadzieję, że on się nie dowie), ale chyba za wcześnie. Czego w tym filmie nie ma: jest komedia, horror, thriller, dramat, romans. Tylko w całości coś kuleje. Przez jakiś czas miałam wrażenie, że będzie to kolejna wersja „Kontrolerów”, ale niestety, nie jest. Natomiast jest to pierwszy film, który w całości powstał w nowym systemie węgierskiej kinematografii, w którym wielką uwagę poświęca się scenariuszom. No właśnie, scenariusza zabrakło.
Kategoria: Blog, Yes, comment