Kryzys przedświąteczny
Ostatnimi czasy Właścieiwe to się nie powodzi. Widać to jak na dłoni. W minionym tygodniu zorganizowano kilka spotkań przedświątecznych wśrod Polonii. Niektore odbyły siŁ w te same dni, tylko o rożnych godzinach. I byli tacy goście, ktorzy wychodząc z jednej wigilii na drugą, żeby zdążyć musieli wyjść przed czasem, ale przecież należało im się coś z wyszynku, więc brali sobie małe co nieco na drogę. Napychali kieszenie i torby, żeby nic ich nie ominęło. Rekord pobiła pewna dama, ktora na drogę chciała zabrać trochę bigosu, ale że nie było naczynia, znalazła więc butelkę po wodzie mineralnej, obcięła nożem szyjkę i poprosiła kucharza, żeby nałożył jej smakowitego bigosu. Kucharz był tak zdziwony, że nawet nie oponował. Pani tak, dobrała sobie jeszcze kilka bułeczek i cała zadowolona pomknęłna na kolejne spotkanie wigilijne. Takie nastały czasy.
Kategoria: Gosia