Praga- po raz drugi
Ostatnio byłam w Pradze w kwietniu 2011 roku. Teraz, pod koniec listopada 2012 przydażyło mi się to po raz kolejny. I całe szczęście. To miasto, i ludzie, zawsze mają na mnie doskonały wpływ. Tak, od momentu przyjazdu aż do wyjazdu, a czasami nawet i potem. Znowu nie oddałam się tradycyjnemu zwiedzaniu – chociaż moje ścieżki kilka razy przecięły się z turystycznymi szlakami, ale inaczej się nie da. Niestety, nie umiem opisywać atmosfery Pragi tak jak Mariusz Szczygieł, więc nawet nie probuję. Mogł zaoferować jedynie garść impresji.
Nie samym centrum miasta żyją. Tym razem – przez przypadek, bo nie zdążyłam przed zamknięciem cmentarza żydowskiego na Ziżkowie, gdzie jest pochowany Kafka – przeszłam całą główną ulicą dzielnicy Vinohrady. Fajnie, bo było z górki i całkiem inaczej. Na dowód dwa zdjęcia z tej okolicy:
I już się chce wejść na widok takich sympatycznych zwierzakow! Prosiaczki stoją oczywiście nad wejściem do tej miłej gospody.
A to są wejścia do damskiej i męskiej toalety (szeroko otwarte) w starej hali handlowej przerobionej na małą galerię. Fascynujące!
A to prośba do przechodniow. Zadne zakazy, jedynie prośba na przejściu.
Jestem pod wrażeniem komunikacji miejskiej. Dopiero teraz zauważyłam, że w środmieściu kursują tylko tylko tramwaje, a autobuzy dowożą pasażerow z dalszych dzielnic do pętli tramwajowych. Jeżdżą gęsto, cicho, czysto i są bardzo ładne. Szczegolnie te najnowsze modele.
W knajpach i kawiarniach nadal można palić! To niesłychane, ale z powodu dymu musiałam wyjść z pewnego klubu, bo nie mogłam wytrzymać dymu. Owszem, są sale dla niepalących, ale miałam wrażenie odwroconych proporcji, niż w Polsce lub na Węgrzech. To palący są w większości i tyle. Zresztą pod pojęciem palący mam na myśli tych, ktorzy wszystko palą. Ale jak słyszałam, już niedługo i tutaj nastaną unijne porządki. A może nie?
A propos palenia, to przypomniała mi się nałogowa palaczka, Wisława Szymborska. A poniżej jedno z jej ulubionych miejsc w Pradze. I ja ją rozumiem.