Fajny film wczoraj widziałam: Pride
PRIDE / Parada – to tytuł serbsko-niemiecko-węgiersko-chorwacko-słoweńskiego (uff!) filmu o trudnym temacie tolerancji w miejscu i czasach, które jeszcze odczuwają skutki wojny bałkańskiej. Reżyser opowiada o nienawiści i wręcz okrucieństwie wobec innych orientacji seksualnych – korzystając zresztą ze zużytych klisz, powtarzanych dość dosadnie, tak żeby widz nie miał wątpliwości, łopatą do głowy – w rubaszny, czasami obsceniczny sposób, taki po prostu bałkański. Zderza ze sobą dwie odrębne światy, a bohaterów wyposaża we wszystkie atrybuty, jakie kojarzą się nam z daną grupą. Zero finezji, i dlatego po jakimś czasie czułam zmęczenie tym nadmiarem. Natomiast z pewnością moja wiedza o południowych sąsiadach wielce się wzbogaciła (oby nie tylko w kolejne stereotypy). Tak więc zobaczyć było warto, ale wielkiego zachwytu brak. Natomiast bezsprzecznie jedna scena pozostanie mi na długo w pamięci. Główni bohaterowie (zbierani na tej samej zasadzie co 7 wspaniałych w znanym filmie Johna Sturgesa, również do obrony uciśnionych) trafiają do wsi w Kosowie, rządzonej przez lokalnego gangstera (czytaj: byłego żołnierza). Wszyscy mieszkańcy żyją z przemytu narkotyków dla stacjonujących tu wojsk amerykańskich, a kurierami są drapieżne ptaki. Szef pokazuje z dumą klatki z orłem, jastrzębiem, a w ostatniej siedzi sowa. – Co o na tu robi ? – pyta przybysz z Serbii. – No, ona jedyna robi na nockę – tłumaczy dealer.
Kategoria: Blog, Yes, comment