Podróże kształcą
Powiedzenie stare, jak świat, a ciągle prawdziwe. W sierpniu – zupełnie spontanicznie – wyjechałam na kilka dni do Franfurtu, do dalszej rodziny. Niemcy nie były moim wymarzonym celem letniej podróży, ale tak się ułożyło i bardzo dobrze. Miałam możliwość zwiedzenia okolic Frankfurtu i przyjrzenia się organizacji życia w Niemczch, chociaż w bardzo małym zakresie. Kilka rzeczy zwróciło moją uwagę, głównie ze względu na pomysłowość, prostotę i w zasadzie łatwość wykonania. Na przykład urządzenie w markecie spożywczym, do którego można włożyć butelkę plastykową, niezwracalną, a maszyna po obejrzeniu czy napewno się nie pomyliłam i nie jest to opakowanie zwrotne, zchrupała butelkę i wypluła kilka centów za moją fatygę. Na jednym z parking’w w maleńkiej miejscowości był rząd wyłącznie dla kobiet. I faktycznie, na szerszym miejscu parkingowym młoda matka łatwiej poradziła sobie z wózkiem i dzieckiem, niż ma to miejsce na wyjątkowo wąskich parkingach.
Albo selektywne odwożenie śmieci. U nas też stoją niewielkie kontenerki, które od tygodni zą przeładowane i śmieci walają się po całej okolicy, a w Liebenbach, w sobotę każdy mieszkaniec może podjechać na wyznaczony plac i do odpowiednich kontenerów wyrzucić różne odpadki. I wszyscy z tego korzystają!
Turystycznie najbardziej urzekło mnie zakole Renu (rodzina pokazała nam je w zamian za Zakole Dunaju w ubiegłym roku) i z pewnością kiedyś jeszcze będę chciała pojechać dalej wzdłuż tej przepięknej rzeki z tak uroczymi zakątkami i miejscami, które ponownie odzyskują swoje piękno i wielkość.
No i Muzeum Kinematografii we Frankfurcie. Proste, o charakterze edukacyjnym ale z pomysłem.